środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 4

Znów proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem. :-)

Oddaliłam się od Harrego, zarzuciłam bluzę leżącą na krześle i wyszukałam telefon w plecaku. Harry siedział na brzegu łóżka z twarzą schowaną w rękach. Spojrzałam na IPhona. Nieznany numer. Podeszłam do okna i odebrałam przykładając telefon do ucha.
-Słucham? -spytałam lekko zaniepokojona telefonem w tak ważnym momencie.
-Dzień dobry, Merdith! Tu Zayn... Zayn Malik.
-Oh, dzień dobry panie Malik.
-Chciałem się spytać czy w poniedziałek przed sparingiem nie podjechać do Ciebie i podwieźć Cię na mecz? -spytał a w jego głosie można było usłyszeć nutkę zniecierpliwienia.
-M-myślę, że to dobry pomysł. - powiedziałam. Chciałam się odwrócić w stronę Harrego, lecz bałam się jego reakcji.
-To... Zadzwonię w poniedziałek i podasz mi adres. Do zobaczenia, Meredith. -powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
-Do widzenia, panie Malik. -odłożyłam na bok telefon i bardziej opatuliłam się bluzą.
Bałam się tego, co może się teraz stać. Powoli odwróciłam się i podeszłam na loczka. Zdjęłam z siebie bluzę i położyłam na krześle. Usiadłam na kolanach loczka. Nie zwracał na mnie uwagi. Ciągle mnie ignorował.
-Wstań i ubierz się. -powiedział. Zrobiłam to o co prosił. Sam też się ubrał. -Mam do Ciebie tylko jedno pytanie. -odezwał się gdy usiadłam obok niego.
-T-tak, Harrry? - spytałam przestraszona.
-Czujesz coś do Malika? -spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczyma. Zaśmiałam się z dezaprobatą.
-Serio, Styles? Czy ty myślisz sobie, że mogłabym do niego coś czuć? Boże, w ogóle co Cię to obchodzi, co? Masz mnie pieprzyć, to pieprz, a nie ingerujesz się w moje życie osobiste. -uniosłam się. Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju co chwilę zmieniając kierunek. - Co ty sobie myślisz, hę? Że będziemy szczęśliwi? Że założymy rodzinkę i zestarzejemy się razem? Styles! Mam siedemnaście lat! - krzyknęłam i w tym momencie Harry poderwał się i wybiegł z mojego pokoju.
Opadłam na łóżko i zakryłam rękoma twarz. O co mu chodzi, spytałam się w myślach.
Po moich policzkach spłyneły łzy bezsilności, złości i nie dowierzania.
-Co on sobie wyobrażał! -krzyknełam.

Sobotę i niedzielę spędziłam na leżeniu w łóżku i wyjściu przed dom w ramach kopania i ścianę garażu. To zawsze mnie odprężało.

W końcu nadszedł poniedziałek. Tylko cztery lekcję. Wytrzymam. A może nie? Niestety dziś mieliśmy lekcję wychowawczą z panem Stylesem. Spodziewałam się, że będzie na mnie ciety, lecz jakie było moje zdziwienie gdy nie widziałam go na korytarzu ani na lekcji. Zamiast niego zjawiła się pani Wolfer.
-Dzień dobry, dzieci. -odezwała się swoim piskliwym głosem bibliotekarka. Zazwyczaj lekcję z nią były o książkach. Długość, wysokość przeciętnej książki była znana osobom która miała już z panią Wolfer lekcję. Oparłam się o ręke z myślą o długiej lekcjii.

~*~

Wyszłyśmy z Denise i Leylą z klasy śmiejąc się z naszego kolegi. Louis w czasie monologu bibliotekarki po prostu wstał i wydarł się na całą klasę "Nikogo to nie obchodzi!".
Udałyśmy się pod sale by przebrać się w strój. Pod drzwiami sali czekał nikt inny jak pan Malik.
-Dziewczyny! Jak przyjdzie reszta powiedzcie, że dziś zostajemy na sali i gramy w cztery ognie z chłopakami z Waszej klasy. Meredith, jak się przebierzesz to przyjdź do pokoju nauczycieli WF-u, dobrze? -spytał a ja kiwnęłam głową. Gdy odszedł, a my weszłyśmy do szatni dziewczyny buchnęły śmiechem. Póki nie było reszty mogłyśmy swobodnie rozmawiać.
-No nieźle, Edi! Najpierw Styles, teraz pan Seksowny-numer-dwa. -śmiała się Denise.
-Pokłóciłam się z Harrym. - powiedziałam smutno i usiadłam na ławce. Wyjaśniłam wszystko w skrócie dziewczynom przebierając się. Zachowywały się dziwnie. Zbyt dziwnie. Jednak nie miałam czasu na pogaduszki, ponieważ przed dzwonkiem na lekcje chciałam pogadać z Zaynem.
Podeszłam pod salę, zapukałam i weszłam. Moim oczom ukazała się pani Thopson stojąca zdecydowanie za blisko mulata.
-Może ja przyjdę później. -zaczełam się wycofywać.
-Nie, nie stój Edith. -powiedział Zayn pierwszy raz używając zdrobnienia mojego imienia.
-Wiem, że to dziwnie wygląda, lecz niechcący panu Malikowi nałożyłam trochękleju do piłki ręczne na włosy.- zaśmiali się oboje, a ja razem z nimi. Rzeczywiście, to było zabawne. A co jesli kłamali? Może uprawiali seks na regale i klej spadł na jego włosy... 
Zaczęłam wymyślać głupie teoria póki zgrabna blondynka nie powiedziała, że już skończyła. Podeszła do swojego biórka, zajmując się dziennikiem, a Zayn zaprosił mnie na fotel obok jego biórka. Usiadłam niepewnie i spojrzałam na niego, co było wielkim błędem. Zatonęłam w czekoladowym odcieniu jego oczu.
-Meredith! Edith! -usłyszałam i potrząsnęłam głową. Na moje policzki wdarł się szkarłatny rumieniec. Czułam zażenowanie swoją osobą. Usłyszałam cichy chichot mulata.- Dobrze. Powtórzę. Proszę napisać tu adres a ja po Ciebie przyjadę, dobrze? -pokazał na kartke i długopis leżący przede mną. Kiwnełam głową, ciągle zasłaniając policzki włosami. 
Napisałam adres i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Wyszłam z pomieszczenia rzucając pani Thompson ciche "Do widzenia". Udałam się do dziewczyn robiących rozgrzewkę. To będzie ciężki dzień, pomyślałam i wziełam się za rozgrzawanie karku i ramion.

~*~

-Strzelaj, debilu.- wrzasnęłam na Fabregasa podczas pakowania się na sparing. Oglądałam mecz FC Barcelony i Beyrnu Monachium. To nie był dobry pomysł, ponieważ dziś Barcelona popełnia wiele błędów. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 16.56. Spokojnie kończyłam pakowanie swoich korek aż usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i je uchyliłam. Przede mną stał nikt inny jak Zayn Malik.
-Witaj, Meredith. -usmiechnął się ukazując swoje perfekcyjnie białe zęby.
-Dzień dobry, panie Malik. Może pan chwilkę zaczekać? Jeszcze znajdę bluzę klubową i będę gotowa. -powiedziałam i gestem ręki zaprosiłam go dalej.
-Spokojnie, mamy półtorej godziny, a za tym idzie, że masz pólgodziny by się spakować.
-To czemu jest pan tak wcześnie? -spytałam chowając pare getrów piłkarskich.
-Mów mi Zayn, gdy jesteśmy poza szkołą. - nie odpowiedział na pytanie, skubany.
-To żądam, by pan mówił mi Edith. -uśmiechnęłam się -proszę usiądź. Mam nadzieje, że lubisz FC Barcelonę, ponieważ chciałam obejrzeć ten mecz.
-No pewnie! Uwielbiam i z chęcią go obejrzę.
I tak mineło nam pół godziny gdzie ja się wkurzałam na piłkarzy, a Zayn rzucał mi komentarzami, że wyglądam słodko, gdy się złoszczę.
Wziełam torbę i oboje zeszliśmy na dół. Ku mojemu wielkiemu nie szczęściu właśnie wtedy do domu weszli roześmiani rodzicę. Spojrzeli na mnie i na Zayn'a. 
-Cześć mamo, cześć tato. -powiedziałam i ich przytuliłam.- To jest pan Zayn Malik i jest moim nauczycielem WF-u, jednak teraz się spieszymy na sparing. -próbowałam jak najszybciej skończyć to "spotkanie".
-Miło mi. - powiedział Zayn podając mojemu tacie rękę, a mojej mamie ucałował wierzch dłońmi. Przwróciłam oczami. Co za dżenstelmen, pomyślałam.
Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie Malika.

~*~

Zadowolone dziewczyny poszły do szatni, a ja musiałam odpowiedzieć na pare pytań do lokalnej gazety. Opróćz tego musiałam podpisac dokumenty odnośnie rozegranego meczu. 
Gdy weszłam do szatni, dziewczyny właśnie z niej wychodziły. Przytuliły mnie dziękując za dwie bramki jakie strzeliłam. Weszłam do prawie pustej szatni. Podeszłam do mojego wieszaka z ubraniami. Zdjełam koszulkę i zmieniłam ją na czysty t-shirt. Brudne od ziemi spodenki zdjełam, a na ich miejsce założyłam spodenki jeansowe. Chowałam do torby getry, gdy poczułam dłonie sunące się po mojej talii i brzuchu. To nie był Harry...
-Wiem, że tego chcesz, Meredith. Widziałem jak się na mnie patrzysz. -szeptał.
-Zostaw mnie. Nie chce... Nic od Ciebie nie chce. -powiedziałam płaczliwym głosem. Jego uścisk zacieśnił sie na moich biodrach, a usta które wcześniej uważałam za 10 cud świata*, przycisnął do moich przez co, stały się dla mnie obleśne. Próbowałam się oderwać. Próbowałam go odepchnąć, jednak wszystko co robiłam szło na marne. Przycisnął mnie do ściany tak, że nie mogłam sie ruszać. Wciskał swój język do moich ust, lecz na to mu nie pozwoliłam.
Gdy poczułam, że uścisk trzymający moją prawą dłoń się rozłuźnij, wydobyłam go z jego objęcia i uderzyłam w policzek. Szybko chwyciłam torbę i wybiegłam z terenu stadionu. Nikogo nie było. Żadnego z organizatorów. Zostali sami konserwatorzy. Wyszłam na chodnik. Na moich policzkach pojawiły się łzy. Obejrzałam się do tyłu. Nigdzie nie widziałam mojego napastnika. Co on sobie myślał?
Rozejrzałam się po okolicy. Do domu miałam długi kawał drogi. Lecz rozpoznałam ta ulice. On tu mieszka. Harry tu mieszka. Wychwyciłam wzrokiem duży, kawowy dom i odrazu poszłam w tamtą stronę. Na podjeździe stało jego auto, więc prawdopodobnie był w domu. Otworzyłam furtkę i weszłam dalej. Zadzwoniłam dzwonkiem i dopiero po chwili ktoś otworzył mi drzwi. Była to naprawdę piękna kobieta. 
-Dzień dobry. Cz-czy może jest Harry? -spytałam, lecz łzy nie pozwalały mi normalnie mówić.
-Dzień dobry, dziecko! - odsunełam się bym mogła wejść - co się dzieje, że wszyscy płaczecie? Harry jest u siebie w pokoju... Nie mogę go pocieszyć od piatku! -ruszyłam wraz z kobietą na górę - Przyjechałam w odwiedziny, lecz gdy chciałam się spytać co się stało to zamknął się w pokoju. -powiedziała. Kiwnełam głową i przełknełam ślinę.- Zostawie Was. -powiedziała i zeszła. 
Delikatnie zapukałam w drzwi.
-Nic nie chce, mamo! Cholera! Prosiłem o chwilę spokoju! -wrzasnął.Nacisnełam klamkę, a ku mojemu zaskoczeniu drzwi ustąpiły. Weszam do środka. Na łóżku leżał lokowany z twarzą w poduszkach. Co chwile jego klatka podnosiła się w krókich i płytkich oddechach. On płakał.
-H-harry. -wychlipałam i podeszłam do łóżka. On natychmist się zerwał i rękawem swojego sweterka wytarł łzy. Rzuciłam torbę i chwyciłam go w ramiona. -Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - powtarzałam jak mantrę.
____________________________________________________

Najpierw chciałam zaprosić Was na bloga o sławnej dziewczynie w której zakocha się dwóch przyjaciół KLIK
oraz opowiadanie gdzie Harry jest ojcem i mężem, jednak nie najlepszym.. KLIK


A teraz...
Cieszę się niezmiernie, że jest tu tyle czytelników i fanów mojego opowiadania. Naprawdę, jest to dla mnie duże wyróżnienie, ale....

Spotkałam się z wieloma hejtami (oczywiście hejt, to hejt. nie wypisanie błędów jakie popełniam) odnośnie tego, że uważam iż moje opowiadanie jest lepsze od Colda!

NIE ZGADZAM SIĘ Z TYM!

Jestem wielką fanką Colda i nigdy bym tak nie pomyślałam. to prawda, popełniam duzo błędów a mój styl pisania nie jest wybitny.

Mogę się usprawiedliwić tym, że mam laptop z Londynu i nie ma tu wszystkich znaków polskich, a poprawianie tego zajmuje cholernie dużo czasu, to i tak się staram to poprawiać. Staram się nie mylić w znakach interpukcyjnych... (tu nie usprawiedliwiam swoich błedów stylistycznych)

Chyba tyle.

Dziękuje za komentarze (te miłe i mniej miłe ) i za wszystkie odwiedziny!


PAMIĘTAJCIE ABY UŻYWAĆ #LessonFF NA TWITTERZE! CZASEM FAJNIE JEST TO POCZYTAĆ! :)

Kocham Was xx

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 3

Proszę, przeczytajcie wiadomość pod rozdziałem :-)



Wyszłam przed szkołę i ruszyłam w stronę boiska, mając zamiar zaczekać na chłopaków którzy nadal męczyli się na chemii. Ja nie potrzebowałam dodatkowych lekcji, skoro czwórka na semestr całkowicie mi wystarczała. Widziałam opartego o swoje czarne BMW loczka. Dokładnie mnie obserwował. Byłam cholernie zła na niego za całą akcje na lekcji jak i po. Czemu był tak zazdrosny o tego nowego nauczyciela? Przecież on musi dużo wiedzieć o mnie zanim weźmie mnie na zawody czy gdzieś indziej. Obróciłam się i pomachałam mu a następnie weszłam na murawę boiska. Słyszałam donośny trzask drzwi samochodu. 

-Coś dziś ze Stylesem nie tak. - powiedział Josh i oplótł mnie swoim ramieniem.
-Taaak... Jest w złym humorze. - zaśmiałam się.
-Pewnie jego dziewczyna nie dała mu dupy - pojawił się nie wiadomo skąd Michael.
-Skąd... Skąd wiecie, że ma dziewczynę? -spytałam nieśmiało.
-A co zazdrosna? -spytał Josh poruszając brwiami. Wkurzyłam się i uderzyłam go w brzuch. Został w tyle a ja i jeszcze trzech chłopaków szliśmy pod daszek trenerski. Położyłam plecak na jednym krzesełku i siadłam obok. Związałam włosy w niedbałego koka i zmieniłam moje Air Maxx'y na korki.
-To powiecie o co chodzi z tą dziewczyną? -spytałam gdy już zjawiła się cała drużyna.
-Gdy Tom, ten z trzeciej "be" podszedł pod tablice, to widział, że ma jakąś seksowną dziewczynę na tapecie z długimi włosami.
-A może sobie kogo po prostu ustawił na tapetę? Czy gdybym ja ustawiła sobie Torresa na tapetę to od razu czyni mnie jego dziewczyną?-spytałam i za małą pomocą Nathana wstałam.
-nie.. Ale.. - zaczął Josh.
-Mało Ci? -spytałam - dobra, gramy.
Podzieliliśmy się na dwie drużyny i rozpoczeliśmy grę. Świetnie się bawiliśmy biegając za piłką. Co chwile ktoś mówił lub robił coś śmiesznego.
Słońce wyszło zza chmur i zaczęło nam robić się gorąco. Chłopcy zdjęli koszulki, a z trybun można było usłyszeć piski i wzdychania. Zaśmiałam się z tej bandy pustych dziewczyn.
-Dawaj Edith! Zdejmuj koszulkę! - zaczął David.
-Co? Nie.. Nieee...
-Dawaj! Dawaj! Dawaj! -zaczęli się drzeć.
-Dobra! -wrzasnęłam i w myślach po gratulowałam sobie, że założyłam pod koszulkę top sportowy.
Gdy odrzuciłam koszulkę na bok chłopcy wydali z siebie dźwięk niezadowolenia.
-Nie jest najgorzej. - odezwał się Josh i wznowiliśmy grę.
Nie cieszyliśmy się tym długo ponieważ po boisku rozniósł się dźwięk gwizdka. Akurat byłam przy piłce i mijałam przed ostatniego obrońce. Zwróciliśmy twarze w stronę źródła dźwięku. Nie był to nikt inny jak pan Malik.
-To tak teraz się młodzież zabawia.- zaśmiał się a mnie przeszły ciarki... Ale czy... Czy on dorównuje mojemu chłopakowi?, spytałam się w myślach.
-Może chce pan z nami zagrać? 
-Mogę zagrać. W której mam być drużynie? -odezwał się ściągając bluzę Adidasa.
-Pan będzie w tamtej drużynie kapitanem. -pokazał Josh
-A kto jest kapitanem w Waszej? - spytał podchodząc na środek boiska.
-Ja.- nieśmiało podniosłam dłoń.
-Okey, to gramy? 
-Gramy. -od powiedzieliśmy zgodnie.
Zaczynała nasza drużyna. Josh podał do mnie piłkę a ja podałam ją do lewego pomocnika i ustawiłam się na czystą pozycję. Od razu odegrał mi piłkę a ja ruszyłam do przodu. Minęłam pomocników i obrońców. Przede mną stał pan Malik. Trochę się speszyłam ale próbowałam zrobić najskuteczniejszy zwód. Piłka przeleciała między jego nogami, ale próbując mnie ją zabrać wywrócił mnie. Odrazu zaczął mnie przepraszać i podał mi ręke. Ja się odrazu podniosłam rzuciłam na piłkę strzelając bramkę zanim bramkarz zdąrzył do niej dobiec. Odrazu cała moja drużyna rzuciła się na mnie. 
Gdy już ze mnie zeszli, zauważyłam przed twarzą rekę, i tym razem ją chwyciłam.
-No, gratulacje, panno Clarkson. - powiedział gdy otrzepywałam się z ziemi.- Jest pani niezła!
-Też uważamy, że to niezła laska. - powiedział przechodząc obok Nadian za co dostał kuksańca w bok.
-Dziękuję. -powiedziałam do pana Malika i podeszłam do plecaka. Założyłam koszulkę i zmieniłam buty.
Napiłam się mojego poweradae i rzuciłam okiem na telefon.

Od: Harreh 

Przeleciałaś już Malika, kochanie? xx

Wkurzona oparłam się o krzesełko, zamknełam oczy i zaczełam głośno i głęboko oddychać. Jak on śmie tak pisać? Czemu jest tak zły? Przecież jestem w nim zakochana. Może mu tego nie powiedziałam, ale powinien wiedzieć skoro narażam moich rodziców na hańbę gdyby ktoś się dowiedział o romansie moim i Stylesa.
-Dobrze się czujesz? -usłyszałam ciężki głos.
Rozejrzałam się po boisku. Byłam tylko ja..i pan Malik.
-Tak, dziękuje za troskę.- wysiliłam się na uśmiech.
-Może podwieźć Cię gdzieś? -spytał
-Nie chce robić kłopotu. Dojdę na piechotę do domu.- Przecież już od półtora roku, nie liczac wakacji odwoził mnie Styles żegnając mnie głębokim pocałunkiem by następnie po godzinie przyjechać by się pieprzyć. Często ja go odwiedzałam. Miał dużo pracy w domu, więc wtedy ja robiłam mu kolację, sprzątałam a on w tym czasie zajmował się sprawdzaniem kartkówek czy sprawdzianów. Później jedliśmy i wiadomo jak to się kończyło.
-Nie robisz kłopotu! To zaszczyt odwieźć tak uzdolnioną uczennicę do domu! - powiedział i oboje wybuchliśmy śmiechem. Był naprawdę zabawny i przystojny... Ciekawe jak wygląda jego klata, zastanawiałam się gdy mój wzrok zjechał niżej, niż powinien.
-Dobrze... Ale najpierw mam pytanie do pana... - przygryzłam wargę.
-Zamieniam się w słuch. -wyszczerzył zęby... On.. On jest tak perfekcyjny jak lokowany.
-Czy ma pan więcej tatuaży niż na karku i na rękach? 
-Owszem mam. Ale raczej nie będę się rozbierał by Ci pokazać. - powiedział. On tak cholernie mnie onieśmielał. Odrazu zalałam się rumieńcem. Mulat chcąc wybrnąć z tej sytuacji kazał nam udać się na parkin do jego samochodu.
Wzięłam plecak i dosyć niepewnie, co jest nie spotykane u mojej osoby, ruszyłam za nauczycielem.
Na parkingu stał stary Ford naszego ochroniarza i czerwone Ferrari. Czy nauczycieli stać na takie coś!?, spytałam się w myślach.
-zapraszam - powiedział i otworzył mi drzwi pasażera w tym cudownym aucie. Gdy już wsiadłam, zamknął drzwi, obszedł go dookoła i wsiadł na miejsce kierowcy.
-Naprawdę fajny samochód. - powiedziałam.
-Dzięki. -odezwał się i ruszył.

Po dość długiej jeździe zatrzymał samochód pod wielką willą pod którą go skierowałam.
Już chciałam podziękować i wyjść kiedy mnie zatrzymał.
-Ekhm... Słuchaj... Bo słyszałem, że w poniedziałek gracie sparing. I chciałbym na niego przyjść.
-Skąd pan wie? -spytałam zaciekawiona.
-Jesteś popularna w szkole. Większość uczniów dziś o tym mówiła. 
-Ah, no dobrze.
-Więc... Może dasz mi swój numer. Ale tylko po to by mi powiedzieć gdzie grasz. -bronił się. To naprawde wyglądało... słodko.
-No dobrze. - powiedziałam i podyktowałam ciąg liczb który zapisał w telefonie.-To do zobaczenia w poniedziałek, panie Malik.
-Do zobaczenia, Meredith. 
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do drzwi. Zanim Malik odjechał pomachał mi  a ja odwdzieńczyłam się uśmiechem. Zadzwoniłam dzwonkiem a furtka zabrzęczała i mnie wpuściła. Weszłam do domu i odrazu przywitała mnie moja gosposia.
-Witaj kochanie.  Zostaw plecak, obiad już gotowy. Musimy pogadać. - posłała mi znaczące spojrzenie na co się zaśmiałam i pobiegłam dużymi schodami na górę do pokoju by zostawić plecak. Zaszłam do łazienki by umyć dłonie i zeszłam do dużej jadalni w której panowała biel i złoto. 
Usiadłam na moim ulubionym miejscu a Annie, nasza gosposia podała mi danie. Była naprawdę kochana. Miła osóbka, trochę niecierpliwa i ciekawska, ale kochana. Jak zwykle ubrana w kolorowy fartuszek i z ściereczką w ręce oparła się o stół, spoglądając wyczekująco.
-To nie był pan Styles, kochana. - powiedziała. No tak, ona tez wiedziała o całej tajemnicy. Często mnie kryła gdy byłam w pokoju z ukochanym. Prowadziła rodziców do innej częsci domu, by ni ebyło nas słychać i zajmowała ich aż loczek nie wyszedł.
-Nie, to nauczyciel Wf. Odwiózł mnie bo graliśmy mecz. 
-Podrywasz kolejnego nauczyciela! - zaśmiała się - a właśnie! Dzwonił pan Styles i powiedział, że będzie za godzinę, no już za czterdzieści minut. Spokojnie, dziś może być dłużej, rodzice wracają później. -powiedziała, a ja rzuciłam się jej na szyje.
-Dziękuje.. -krzyknełam z korytarza, biegnąc do siebie.
Słyszałam jak krzyczy bym dokońćzyła obiad, ja jednak najpierw musiałam się przebrać. O tak. Weszłam do pokoju i podeszłam do kolejnych drzwi. Tam była moja garderoba. Podeszłam do komody znajdującej się w środku i zaczełam grzebać w poszukiwaniu mojej bielizny z czarnej koronki. Gdy ją już znalazłam, udałam się w głąb "szafy" by wynaleźć moją rozciągniętą bokserkę, której dekold i wyciecia pod pachami ukazują biustonosz. A do tego wzięłam najkrótsze spodenki dżinsowe, jakie miałam.
Szybko przebrałam się w nowe ciuchy, a te z dzisiejszego dnia wrzuciłam do kosza na pranie w łazience.
Usłyszałam pukanie do mojego pokoju. Krzyknełam "proszę" i zamknełam drzwi od łazienki. Do pokoju niepewnie wszedł Harry. Uśmiechnełam się i zawołałam go gestem dłoni. Usiadł obok mnie chwytając moje policzki w dłonie i zachłannie całując. Napierał na mnie więc położyłam się na łóżku dając mu górować. Oderwał się ode mnie sciągając moją bokserkę, którą przed chwilą założyłam. Uśmiechnął się widząc moją bieliznę. Pocałunkami zaczął dekorować moją szyję. W jednym miejscu zatrzymał się na dłużej. Zaczełam się ciszo śmiać, i pociagnełam go za włosy.
-Nie wierze... Zrobiłeś mi malinkę? haha! 
Harry pokiwał głową i powrócił do całowania mojego ciała. Pod jego nieuwagę przewróciłam go tak, że teraz ja siedziałam na wysokości jego bioder. Sciągnełam jego marynarkę i t-shirt. Pocałowałam przelotnie jego usta. Następnie ucałowałam jego jaskółki, motyla i językiem, zostawiając mokrą scieżkę dążyłam do guzika spodni. Delikatnie go rozpiełam, ale najpierw podniosłam się i jak najseksowniej zsunełam moje spodenki. Powróciłam do ściągania jego rurek. Gdy pozostał w samych bokserkach Calvina Klein'a znów usiadłam na nim i rozpoczełam długi pocałunek. Nasze jezyki ocierały się o siebie walcząc o miejsce. Poruszałam moimi biodrami w przód i w tył pobudzając tym do życia członka lokowatego. Oderwałam się od niego. Gardłowo jękną i znów nas obrócił. Włożył dłonie pod moje plecy rozpinając stanik. Odrzucił go na bok i przyssał się do mojego sutka. Dłonią zjechał do mojej kobiecości i zaczął delikatnie pocierać przez materiał.
Wtedy rozbrzmiała muzyka The Fray -Kiss me. Był to dzwonek mojego telefonu...




________________________________________


Więc cześć :D
Chciałam podziękować za wejścia i komentarze! Liczę na wiecej i bla bla bla...
Mam do was prośbę.. Macie uwagi, anegdotki dotyczące fanficu ?
Piszcie je na twitterze dodając "#"
Na przyklad "Hahah! no i w #LessonFF znów się pieprzyli"

DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ ZA WEJSCIA!  JESTESCIE NAJLEPSI!
ROZDZIAŁY BĘDĘ DODAWAĆ CO 3 DNI :)
Kocham Was xx

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 2

Delikatnie zaczął się zbliżać kiedy w końcu położył swoją dłoń tuż pod moim uchem przytrzymując mnie i najpierw delikatnie muskając moje usta. Lekki pocałunek zamienił się w namiętny i pełen pożądania. Druga ręka Stylesa zaczęła zjeżdżać i zjeżdżać...

Gdy po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk pukania. Natychmiast oderwałam się od lokowanego i poprawiając włosy odsunęłam się. Do sali wszedł Mulat. Czarne, w lekkim nieładzie włosy dodawały mu męskości a kilkudniowy zarost sprawiał osoby wyciągniętej prosto z łóżka po seksie.
-Dzień dobry -odezwał się cholernie męskim głosem. Podszedł do Stylesa który zdążył wstać. Uścisnęli sobie dłonie. - Nazywam się Zayn. Zayn Malik. Jestem nowym nauczycielem wychowania fizycznego.
-Cześć. Mów mi Harry. Harry Styles. Jestem nauczycielem historii. Czyli ty teraz jesteś za panią Modlovic?
-Tak. Oh, widzę, że jest pan zajęty. -spojrzał na mnie spoglądającą na niego z nad papierów.
-Może chodźmy na zaplecze, to porozmawiamy. Zaraz zaczyna się lekcja. Meredith, jak zadzwoni dzwonek wpuścisz wszystkich. - powiedział i udał się wraz z przystojnym mulatem na zaplecze. Spojrzałam na ich plecy i zauważyłam tatuaż na karku pana Malika.
-No nic... -szepnęłam i złożyłam papiery, a następnie ułożyłam na brzegu biurka.
Dzwonek zadzwonił a ja otworzyłam drzwi i wpuściłam wszystkich do środka. Sama usiadłam w ławce wraz z Leylą. Znudzeni uczniowie stali się coraz głośniejsi. Wiedziałam, że zaraz przyjdzie i...
-Cisza, do cholery! - wrzasnął wchodząc do klasy. Czyżby pan Malik wyszedł innym wyjściem?, zastanawiałam się. -Otwieramy podręczniki na sto siódmej, przepisujemy temat i wypisujemy sześć najwazniejszych wydarzeń. Macie dwadzieścia minut i jak będzie choć trochę głośniej niż powinno, będziemy rozmawiać inaczej. - powiedział ostrym tonem i usiadł na swoim miejscu. Był ulubionym nauczycielem wszystkich ponieważ był młody, dużo żartował i fajnie prowadził lekcję, ale po tym występie chyba straci fanów.
Otworzyłam podręcznik na wskazanej stronie i wziełam się do pracy. 
Kończyłam pisać ostatnie zdanie kiedy na mojej ławce pojawiła się mała karteczka. Znudzona rozwinełam ją i przeczytałam. 


"Coś ty mu zrobiła?! :D ~Deniseee "

Zaśmiałam się i odpisałam.

"Najlepsze jest to, że nic. Przyszedł ten nowy nauczyciel... Może nie mają najlepszych stosunków :* "

Odrzuciłam jej kartkę i powróciłam do pisania jakby nigdy nic, gdy na moim zeszycie pojawił się cień. Podniosłam wzrok na stojącego Harrego. Oparł się o ławkę tak, że teraz widziałam cały jego brzuch. Uniósł prawą brew i spojrzał na mnie wyczekująco.
-Meredith. Co to było? -spytał a wzrok całej klasy spoczął na nas.
-Ekhm.. Panie Styles... Po prostu koleżanka chciała się mnie o coś spytać.
-Nie mogłyście załatwić tego po lekcjach? -warknął i odepchnął się od ławki i podszedł do Denise. -Daj tą kartkę.
Dee niechętnie wyjeła karteczkę z piórnika i przekazała Stylesowi. Jego wzrok dokładnie studiował każdą linijkę a na końcu się zaśmiał i pokręcił głową.
-Wracamy do pracy -mruknął.

~*~
Wkurzona chwyciłam plecak i wyszłam z sali. Odeszłam kawałek i dopiero tam zaczekałam na przyjaciółki. Nie miałam zamiaru spotkać w tej chwili historyka. Gdy przyszły dziewczyny, widziały, że nie jestem w nastroju i one dokładnie wiedziały dlaczego.
Może i tak zgrywałam twardą sukę, ale w środku jestem dosyć uczuciową dziewczyną.
Ruszyłyśmy w stronę sali gimnastycznej, by wejść do szatni.
Pani Modlovic, zanim odeszła obiecała nam, że będziemy zdawać mój ulubiony sport czyli piłkę nożną. 
Specjalnie założyłam moją klubową koszulkę, zielone getry i spodenki, oraz kochane czarne korki Nike. Moje sięgające już do pasa włosy związałam w wysokiego kucyka, następnie Denise zrobiła mi z niego warkocza i sciągneła na koniec gumką. 
Roześmiane wyszłyśmy na korytarz gdzie roiło się już od przebranych uczniów gotowych na lekcję.
Znów wzrok wszystkich utknął na mnie. Zaśmiałam się pod nosem i poszłam do wyjścia na boisko. Stanełyśmy na murawie boiska i zaczełyśmy rozgrzewkę. Na boisku zjawiła się reszta dziewczyn, a na drugiej połowie boiska rozgrzewali się chłopcy.
-Dobra dziewczyny! - krzyknełam - wszerz boisku. Dwie długości skipu A i C. Póżniej po  trzy długości wyskoków w górę, przeplatanki i dostawki. Później jeszcze po jednym ćwiczeniu na każdą część ciała! Start! 
Jako kapitanka drużyny i główna napastniczka to zawsze ja rządziłam na boisku. 
Dziewczyny wykonywały ćwiczenia a ja znudzone oczekiwaniem na nauczyciela siedziałam pod daszkiem tam, gdzie zwykle siedzi trener drużyny gości.
-Przepraszam, zapomniałem gwizdka i musiałem się wrócił. -deszedł do mnie znany już mi głos. Zerknełam na nauczyciela i odrazu wstałam.
-Nic się nie stało, trenerze. Dziewczyny już kończą rozgrzewkę. Melduję, że wszystkie są, jedynie Natalie Claire jest niedysponowana.
-Dobrze, dziękuję za raport... - widziałam widoczne zakłopotanie pana Malika.
-Nazywam się Meredith Albino. -odparłam nadal "wojskowym" tonem.
-Więc to ty jesteś tą piłkareczką? - zaśmiał się. Oczarował mnie. Oczarował mnie krótkim chichotem! 
-Tak, to ja.
-Usiądźmy, chciałem z Tobą porozmawiać. - powiedział i oboje siedliśmy pod daszkiem.
Brązowooki zaczął wypytywać o moje oceny, osiągniecia w sporcie i o mój klub w którym obecnie gram. Co chwile rzucał śmieszne wątki o tym, że jestem rozchwytywana przez chłopaków. 
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie twarz Harrego w oknie. Widział mnie i widział Malika, gdy śmialiśmy się razem. Nie dobrze, pomyślałam.


~*~ 

Wręcz wybiegłam z szatni po dostaniu sms'a od loczkowanego. Kazał mi natychmiast zjawić się w jego gabinecie.
Wbiegłam na drugie piętro i skierowałam się do dobrze znanej mi sali numer trzysta dwadzieścia osiem. Zapukałam, ale nie dostałam odpowiedzi więc bezceremonialnie weszłam do środka. Siedział na fotelu z łokciami na biórku oraz twarzą schowaną w dłoniach.
-Zamknij drzwi. - powiedział cichym ale bardzo chrypliwym głosem.
Przekręciłam klucz, a Styles oparł się o fotel. Pokazał ruchem dłoni, by do niego podeszła. Postawiłam plecach przy biórku. Stanełam tuż przed nim. Już widział ten błysk w jego oku.
Chwycił mnie za biodra i przekręcił tak, że stałam tyłem i pociągnął mnie w dół. Usiadłam na jego kolanach i oparłam plecy o jego tors. Zdjął ze mnie bluze. Jego duże dłonie zjechały w dół bluzki podwijając ją. Oparł swoją brodę o moje ramie, delikatnie muskając ustami szyje i okolice ucha.
-Pachniesz... Pachniesz męskimi perfumami. Nie moimi. - powiedział i rozpiął guzik moich spodni. 
-Przypominam, że gram w klubie piłkarskim, a że przed chwilą grałam w moich klubowych ciuchach, pachne perfumami takimi, jakich chłopcy którzy dzielą z nami szatnie, używają.
-Nie obchodzi mnie to. Teraz się nie odzywaj.- powiedział i rozsunął mój rozporek. Czułam jak jego penis wbija mi się w pośladki.
-Czujesz jak na mnie działasz? -wyszeptał tak, że przeszedł mnie dreszcz.
Wsunął swoją dużą dłoń w moje majtki. Środkowym palcem delikatnie wodził po łechtaczce, lecz z czasem nacisk był mocniejszy i mocniejszy. W pewnym czasie, gdy byłam już dosyć mokra, wsadził we mnie dwa, długie palca. Jęknełam ale chwilę po tym zostałam skarcona zatkaniem ust przez jego drugą dłoń. Gdy mięśnie zaczeły kurczyć się dookoła jego palców, po prostu je wyjął i kazał mi wstać. Jak gdyby nigdy nic podszedł do umywalki, myjąc dłonie i wysuszając je.
-No... Ogarnij się to Cię podwiozę pod dom. Chyba, że chcesz żeby seksowny pan Malik Cię podwiózł. - warknął chwtyjąc swoją aktówkę i wychodząc z klasy pozostawiając uchylone drzwi.

Rozdział 1

Edith weszła do szkoły przez główne drzwi wraz z towarzyszącymi jej Denise i Leylą. Wszystkie oczy przypadkowych uczniów skierowały się ku jej. Jak zwykle jej piękne, długie włosy falowały przez przeciąg. Dżinsowe rurki opinały się na jej wysportowanych nogach i zgrabnej pupie. Bluzka z nadrukiem dziewczyny pokazującej język była przykryta rozpiętą bluzą marki Adidas. Ruszyła korytarzem pełnym ludzi i szafek. Co chwile słyszała słowa witające je ale jedyne słowa które opuściły jej usta było "dzień dobry" do nauczyciel ki chemii i geografii. Podeszła do szafki wraz ze swoją "obstawą". Zostawiła niepotrzebne książki, po czym zamknęła szafkę i się odwróciła. Na przeciwko niej stał nikt inny jak Sean - przystojniak wśród uczniów. I tylko wśród uczniów.
Stał nonszalancko oparty o jedną z szafek, wraz z resztą drużyny.
-Cześć Edith, dziś mamy rezerwacje na boisku, pomyśleliśmy, że przyjdziesz i z nami pograsz. - odezwał się swoim głębokim i niskim głosem.
-Tak, jasne. - odparła niezależnie - o której?
-Tóż po zajęciach z chemia. To do zobaczenia, kiciu.
-Mhm, jasne, pa. Nie mów do mnie kiciu, debilu! -krzyknęła za nim na co on się tylko zaśmiał.
Westchnęła i ruszyła dalej. Udała się prosto pod sale historyczną. Pod salę jej kochanka. Pod sale w której urzęduje pan Styles. Harry Styles.
Najprzystojniejszy ze wszystkich nauczycieli na tej kuli zwanej Ziemią.
Piękne loki okrywające jego głowę, urocze dołeczki ukazujące się przy uśmiechu, magiczne, zielone oczy, niesamowity uśmiech, umięśniona sylwetka, seksowne tatuaże... Tak, to zdecydowanie to, czego pragnie każda nastolatka w tym liceum.
-Ja... Muszę iść się dopytać pana Stylesa o ten projekt. - powiedziała do przyjaciółek.
-Jaaaasne. - mruknęła Denise i wraz z Leylą się zaśmiały. Jako jedyne wiedziały o ich romansie.
Meredith podeszła do drzwi, rozglądając się jak dużo uczniów ją obserwuje, po czym zapukała i uchyliła drzwi. Jej oczom ukazał się przystojny brunet siedzący na ławce w pierwszym rzędzie. Dziś wyglądał dosyć wyjątkowo. Żadko kiedy ukazywał swoje tatuaże, a dziś miał na sobie lianą koszulę która była zapięta jedynie na trzy dolne guziki, idealnie pokazując jego jaskółki na torsie. I znów założył te cholernie ciasne rurki.
Podniósł wzrok znad dziennika i spojrzał na mnie. Jego usta ustały w małym uśmieszku. Zamknęłam drzwi, rzuciłam placak na ostatnią ławkę, w której siedzę i wróciłam do Harrego. Usiadłam obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu i czytając to, co było zapisane małym drukiem na małej kartce.
-Nie przywitasz się ze swoim chłopakiem? -spytał z tą chrypką dzięki której w pięć minut się podniecałam.
Delikatnie się uśmiechnęłam i spojrzałam prosto w jego oczy. Delikatnie zaczął się zbliżać kiedy w końcu położył swoją dłoń tuż pod moim uchem przytrzymując mnie i najpierw delikatnie muskając moje usta. Lekki pocałunek zamienił się w namiętny i pełen pożądania. Druga ręka Stylesa zaczęła zjeżdżać i zjeżdżać...




_______________________________________

Rozdział pierwszy....

Oh Styles, oh Styles... Będziesz miał problemy!
PRZYPOMINAM O PODAWANIU SWOICH NICKÓW PO PRAWEJ STRONIE W ZAKŁDACE BY BYĆ INFORMOWANYM O ROZDZIAŁACH! :)

Kocham <3

:: WSTĘP ::

Witajcie!


Więc zaczynamy opowiadanie o tytule LESSON.


Tytuł :  Lesson

Główni bohaterowie : Zayn Malik, Meredith Clarkson, Harry Styles.

Opis: Zwykła uczennica rejonowego liceum ma wspaniałe życie. Mimo, że jej rodzice są rozwiedzeni, każde z nich znalazło swoją drugą, inną połówkę z czego Meredith jest zadowolona. Pochodząca z bogatego rodu dziewczyna wspaniale się uczy, ma wiele przyjaciół, a co za tym idzie - jest dosyć popularna.Od zawsze lubiła wyzwania, lecz czy dwa wyzwania to nie zadużo? W szkole pojawia nowy nauczyciel Zayn Malik - nieprawdopodobnie przystojny mulat. Co na to dotychczasowy przystojny nauczyciel - Harry Styles? Czy history zdąży uchronić swoją reputację i potajemną kochankę ?

Ograniczenia wiekowe : Powinno być +18, ale wiem, że 90% z Was nie ma ukończonej osiemnastki więc NIE MA OGRANICZEŃ WIEKOWYCH, z tym, że nie miejcie do mnie zażaleń, że dzieci mają zrytą psychikę :)


Od Autorki:
Hej dupeczki, dupencje, dupki i seksowne dupy.
Tu wasza kochana autorka opowiadań. (i tak wiem, że mnie nie kojarzycie ale chciałam zaszpanować)
Więc poprostu witam Was tu!
Będzie trochę romansu, dramatu, seksu i tym podobnych. Pasi? To fajnie! :)
Zapraszam do lektury :)