środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 4

Znów proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem. :-)

Oddaliłam się od Harrego, zarzuciłam bluzę leżącą na krześle i wyszukałam telefon w plecaku. Harry siedział na brzegu łóżka z twarzą schowaną w rękach. Spojrzałam na IPhona. Nieznany numer. Podeszłam do okna i odebrałam przykładając telefon do ucha.
-Słucham? -spytałam lekko zaniepokojona telefonem w tak ważnym momencie.
-Dzień dobry, Merdith! Tu Zayn... Zayn Malik.
-Oh, dzień dobry panie Malik.
-Chciałem się spytać czy w poniedziałek przed sparingiem nie podjechać do Ciebie i podwieźć Cię na mecz? -spytał a w jego głosie można było usłyszeć nutkę zniecierpliwienia.
-M-myślę, że to dobry pomysł. - powiedziałam. Chciałam się odwrócić w stronę Harrego, lecz bałam się jego reakcji.
-To... Zadzwonię w poniedziałek i podasz mi adres. Do zobaczenia, Meredith. -powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
-Do widzenia, panie Malik. -odłożyłam na bok telefon i bardziej opatuliłam się bluzą.
Bałam się tego, co może się teraz stać. Powoli odwróciłam się i podeszłam na loczka. Zdjęłam z siebie bluzę i położyłam na krześle. Usiadłam na kolanach loczka. Nie zwracał na mnie uwagi. Ciągle mnie ignorował.
-Wstań i ubierz się. -powiedział. Zrobiłam to o co prosił. Sam też się ubrał. -Mam do Ciebie tylko jedno pytanie. -odezwał się gdy usiadłam obok niego.
-T-tak, Harrry? - spytałam przestraszona.
-Czujesz coś do Malika? -spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczyma. Zaśmiałam się z dezaprobatą.
-Serio, Styles? Czy ty myślisz sobie, że mogłabym do niego coś czuć? Boże, w ogóle co Cię to obchodzi, co? Masz mnie pieprzyć, to pieprz, a nie ingerujesz się w moje życie osobiste. -uniosłam się. Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju co chwilę zmieniając kierunek. - Co ty sobie myślisz, hę? Że będziemy szczęśliwi? Że założymy rodzinkę i zestarzejemy się razem? Styles! Mam siedemnaście lat! - krzyknęłam i w tym momencie Harry poderwał się i wybiegł z mojego pokoju.
Opadłam na łóżko i zakryłam rękoma twarz. O co mu chodzi, spytałam się w myślach.
Po moich policzkach spłyneły łzy bezsilności, złości i nie dowierzania.
-Co on sobie wyobrażał! -krzyknełam.

Sobotę i niedzielę spędziłam na leżeniu w łóżku i wyjściu przed dom w ramach kopania i ścianę garażu. To zawsze mnie odprężało.

W końcu nadszedł poniedziałek. Tylko cztery lekcję. Wytrzymam. A może nie? Niestety dziś mieliśmy lekcję wychowawczą z panem Stylesem. Spodziewałam się, że będzie na mnie ciety, lecz jakie było moje zdziwienie gdy nie widziałam go na korytarzu ani na lekcji. Zamiast niego zjawiła się pani Wolfer.
-Dzień dobry, dzieci. -odezwała się swoim piskliwym głosem bibliotekarka. Zazwyczaj lekcję z nią były o książkach. Długość, wysokość przeciętnej książki była znana osobom która miała już z panią Wolfer lekcję. Oparłam się o ręke z myślą o długiej lekcjii.

~*~

Wyszłyśmy z Denise i Leylą z klasy śmiejąc się z naszego kolegi. Louis w czasie monologu bibliotekarki po prostu wstał i wydarł się na całą klasę "Nikogo to nie obchodzi!".
Udałyśmy się pod sale by przebrać się w strój. Pod drzwiami sali czekał nikt inny jak pan Malik.
-Dziewczyny! Jak przyjdzie reszta powiedzcie, że dziś zostajemy na sali i gramy w cztery ognie z chłopakami z Waszej klasy. Meredith, jak się przebierzesz to przyjdź do pokoju nauczycieli WF-u, dobrze? -spytał a ja kiwnęłam głową. Gdy odszedł, a my weszłyśmy do szatni dziewczyny buchnęły śmiechem. Póki nie było reszty mogłyśmy swobodnie rozmawiać.
-No nieźle, Edi! Najpierw Styles, teraz pan Seksowny-numer-dwa. -śmiała się Denise.
-Pokłóciłam się z Harrym. - powiedziałam smutno i usiadłam na ławce. Wyjaśniłam wszystko w skrócie dziewczynom przebierając się. Zachowywały się dziwnie. Zbyt dziwnie. Jednak nie miałam czasu na pogaduszki, ponieważ przed dzwonkiem na lekcje chciałam pogadać z Zaynem.
Podeszłam pod salę, zapukałam i weszłam. Moim oczom ukazała się pani Thopson stojąca zdecydowanie za blisko mulata.
-Może ja przyjdę później. -zaczełam się wycofywać.
-Nie, nie stój Edith. -powiedział Zayn pierwszy raz używając zdrobnienia mojego imienia.
-Wiem, że to dziwnie wygląda, lecz niechcący panu Malikowi nałożyłam trochękleju do piłki ręczne na włosy.- zaśmiali się oboje, a ja razem z nimi. Rzeczywiście, to było zabawne. A co jesli kłamali? Może uprawiali seks na regale i klej spadł na jego włosy... 
Zaczęłam wymyślać głupie teoria póki zgrabna blondynka nie powiedziała, że już skończyła. Podeszła do swojego biórka, zajmując się dziennikiem, a Zayn zaprosił mnie na fotel obok jego biórka. Usiadłam niepewnie i spojrzałam na niego, co było wielkim błędem. Zatonęłam w czekoladowym odcieniu jego oczu.
-Meredith! Edith! -usłyszałam i potrząsnęłam głową. Na moje policzki wdarł się szkarłatny rumieniec. Czułam zażenowanie swoją osobą. Usłyszałam cichy chichot mulata.- Dobrze. Powtórzę. Proszę napisać tu adres a ja po Ciebie przyjadę, dobrze? -pokazał na kartke i długopis leżący przede mną. Kiwnełam głową, ciągle zasłaniając policzki włosami. 
Napisałam adres i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Wyszłam z pomieszczenia rzucając pani Thompson ciche "Do widzenia". Udałam się do dziewczyn robiących rozgrzewkę. To będzie ciężki dzień, pomyślałam i wziełam się za rozgrzawanie karku i ramion.

~*~

-Strzelaj, debilu.- wrzasnęłam na Fabregasa podczas pakowania się na sparing. Oglądałam mecz FC Barcelony i Beyrnu Monachium. To nie był dobry pomysł, ponieważ dziś Barcelona popełnia wiele błędów. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał 16.56. Spokojnie kończyłam pakowanie swoich korek aż usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i je uchyliłam. Przede mną stał nikt inny jak Zayn Malik.
-Witaj, Meredith. -usmiechnął się ukazując swoje perfekcyjnie białe zęby.
-Dzień dobry, panie Malik. Może pan chwilkę zaczekać? Jeszcze znajdę bluzę klubową i będę gotowa. -powiedziałam i gestem ręki zaprosiłam go dalej.
-Spokojnie, mamy półtorej godziny, a za tym idzie, że masz pólgodziny by się spakować.
-To czemu jest pan tak wcześnie? -spytałam chowając pare getrów piłkarskich.
-Mów mi Zayn, gdy jesteśmy poza szkołą. - nie odpowiedział na pytanie, skubany.
-To żądam, by pan mówił mi Edith. -uśmiechnęłam się -proszę usiądź. Mam nadzieje, że lubisz FC Barcelonę, ponieważ chciałam obejrzeć ten mecz.
-No pewnie! Uwielbiam i z chęcią go obejrzę.
I tak mineło nam pół godziny gdzie ja się wkurzałam na piłkarzy, a Zayn rzucał mi komentarzami, że wyglądam słodko, gdy się złoszczę.
Wziełam torbę i oboje zeszliśmy na dół. Ku mojemu wielkiemu nie szczęściu właśnie wtedy do domu weszli roześmiani rodzicę. Spojrzeli na mnie i na Zayn'a. 
-Cześć mamo, cześć tato. -powiedziałam i ich przytuliłam.- To jest pan Zayn Malik i jest moim nauczycielem WF-u, jednak teraz się spieszymy na sparing. -próbowałam jak najszybciej skończyć to "spotkanie".
-Miło mi. - powiedział Zayn podając mojemu tacie rękę, a mojej mamie ucałował wierzch dłońmi. Przwróciłam oczami. Co za dżenstelmen, pomyślałam.
Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie Malika.

~*~

Zadowolone dziewczyny poszły do szatni, a ja musiałam odpowiedzieć na pare pytań do lokalnej gazety. Opróćz tego musiałam podpisac dokumenty odnośnie rozegranego meczu. 
Gdy weszłam do szatni, dziewczyny właśnie z niej wychodziły. Przytuliły mnie dziękując za dwie bramki jakie strzeliłam. Weszłam do prawie pustej szatni. Podeszłam do mojego wieszaka z ubraniami. Zdjełam koszulkę i zmieniłam ją na czysty t-shirt. Brudne od ziemi spodenki zdjełam, a na ich miejsce założyłam spodenki jeansowe. Chowałam do torby getry, gdy poczułam dłonie sunące się po mojej talii i brzuchu. To nie był Harry...
-Wiem, że tego chcesz, Meredith. Widziałem jak się na mnie patrzysz. -szeptał.
-Zostaw mnie. Nie chce... Nic od Ciebie nie chce. -powiedziałam płaczliwym głosem. Jego uścisk zacieśnił sie na moich biodrach, a usta które wcześniej uważałam za 10 cud świata*, przycisnął do moich przez co, stały się dla mnie obleśne. Próbowałam się oderwać. Próbowałam go odepchnąć, jednak wszystko co robiłam szło na marne. Przycisnął mnie do ściany tak, że nie mogłam sie ruszać. Wciskał swój język do moich ust, lecz na to mu nie pozwoliłam.
Gdy poczułam, że uścisk trzymający moją prawą dłoń się rozłuźnij, wydobyłam go z jego objęcia i uderzyłam w policzek. Szybko chwyciłam torbę i wybiegłam z terenu stadionu. Nikogo nie było. Żadnego z organizatorów. Zostali sami konserwatorzy. Wyszłam na chodnik. Na moich policzkach pojawiły się łzy. Obejrzałam się do tyłu. Nigdzie nie widziałam mojego napastnika. Co on sobie myślał?
Rozejrzałam się po okolicy. Do domu miałam długi kawał drogi. Lecz rozpoznałam ta ulice. On tu mieszka. Harry tu mieszka. Wychwyciłam wzrokiem duży, kawowy dom i odrazu poszłam w tamtą stronę. Na podjeździe stało jego auto, więc prawdopodobnie był w domu. Otworzyłam furtkę i weszłam dalej. Zadzwoniłam dzwonkiem i dopiero po chwili ktoś otworzył mi drzwi. Była to naprawdę piękna kobieta. 
-Dzień dobry. Cz-czy może jest Harry? -spytałam, lecz łzy nie pozwalały mi normalnie mówić.
-Dzień dobry, dziecko! - odsunełam się bym mogła wejść - co się dzieje, że wszyscy płaczecie? Harry jest u siebie w pokoju... Nie mogę go pocieszyć od piatku! -ruszyłam wraz z kobietą na górę - Przyjechałam w odwiedziny, lecz gdy chciałam się spytać co się stało to zamknął się w pokoju. -powiedziała. Kiwnełam głową i przełknełam ślinę.- Zostawie Was. -powiedziała i zeszła. 
Delikatnie zapukałam w drzwi.
-Nic nie chce, mamo! Cholera! Prosiłem o chwilę spokoju! -wrzasnął.Nacisnełam klamkę, a ku mojemu zaskoczeniu drzwi ustąpiły. Weszam do środka. Na łóżku leżał lokowany z twarzą w poduszkach. Co chwile jego klatka podnosiła się w krókich i płytkich oddechach. On płakał.
-H-harry. -wychlipałam i podeszłam do łóżka. On natychmist się zerwał i rękawem swojego sweterka wytarł łzy. Rzuciłam torbę i chwyciłam go w ramiona. -Przepraszam, przepraszam, przepraszam... - powtarzałam jak mantrę.
____________________________________________________

Najpierw chciałam zaprosić Was na bloga o sławnej dziewczynie w której zakocha się dwóch przyjaciół KLIK
oraz opowiadanie gdzie Harry jest ojcem i mężem, jednak nie najlepszym.. KLIK


A teraz...
Cieszę się niezmiernie, że jest tu tyle czytelników i fanów mojego opowiadania. Naprawdę, jest to dla mnie duże wyróżnienie, ale....

Spotkałam się z wieloma hejtami (oczywiście hejt, to hejt. nie wypisanie błędów jakie popełniam) odnośnie tego, że uważam iż moje opowiadanie jest lepsze od Colda!

NIE ZGADZAM SIĘ Z TYM!

Jestem wielką fanką Colda i nigdy bym tak nie pomyślałam. to prawda, popełniam duzo błędów a mój styl pisania nie jest wybitny.

Mogę się usprawiedliwić tym, że mam laptop z Londynu i nie ma tu wszystkich znaków polskich, a poprawianie tego zajmuje cholernie dużo czasu, to i tak się staram to poprawiać. Staram się nie mylić w znakach interpukcyjnych... (tu nie usprawiedliwiam swoich błedów stylistycznych)

Chyba tyle.

Dziękuje za komentarze (te miłe i mniej miłe ) i za wszystkie odwiedziny!


PAMIĘTAJCIE ABY UŻYWAĆ #LessonFF NA TWITTERZE! CZASEM FAJNIE JEST TO POCZYTAĆ! :)

Kocham Was xx

22 komentarze:

  1. Kurde ja na Malika od razu bym poszła huehue :) @Seksiak_Niall

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwwwwwww *_* jak zawsze super !Weny! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże ! Harry i Edith tak do siebie pasują . Uwielbiam Ich jako parę ♥
    Zayn nieźle przesadził .
    Mam nadzieję , że Harry wybaczy Edith .
    Rozdział jest cudowny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super jak zawsze : )
    czekam na następne x.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu jezu co ten Zayn zrobil ;o nie wierze ...
    Ok.
    Genialne !
    Czekam na nastepny! Xx

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział, jestem w szoku :3
    Ne mogę doczekać się już nexta :)
    Weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten blog *.*
    Świetnie się to czyta,i daje tyle emocji.Rozdział jest zajebisty :)

    @VanessaDreams

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze piszesz!
    Fabuła jest spójna, nie mam większych zastrzeżeń. Tyle, że nie wyjaśniłaś gwiazdki * (albo to przeoczyłam).

    Zdarzają Ci się czasami drobne problemy ze składnią ale nikt nie jest idealny :)

    Ach, co do jednego z pierwszych zdań, piszę się iPhone, nie IPhon. A jeśli się odmienia nazwy z angielskiego, piszemy je z apostrofem, czyli tutaj "Spojrzałam na iPhone'a". Apostrof oznacza że ostatnia litera (tutaj E) jest niewymawiana. (Taka ciekawostka, litery przed apostrofem najczęściej są samogłoskami.)

    Może pomyśl nad betą? Zawsze lepiej, bo czasami jedna osoba nie zauważy błędu, który może poprawić druga :)

    Pozdrawiam.
    Mam nadzieję że coś pomogłam :P

    @be_lady_

    OdpowiedzUsuń
  10. kfkdsfkdsfpsdfkdsfdopfskosdfpoksd super.

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże cudowny rozdział i ten koniec taki *.*

    @hopebitchhope

    OdpowiedzUsuń
  12. omg ... nie moge się doczekać następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Malik chciał ją zgwałcić :o jejku, musiałaś na tym momencie zakończyć? Czekam z niecierpliwością na nastepny :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Serio to Malik ją zmacał? Mi się wydaje, że może jeszcze kto inny.. Ale, w sumie... Ahh mniejsza. Czekam na następny <3

    Hejtami się nie przejmuj. Nie dogodzisz wszystkim na raz :)
    @Tori2807

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest zajebiściekurwaświetne ! <3 Codziennie od 4 dni wchodzę i patrzę,czy czasami nie dodałaś rozdziału,bo strasznie mnie wciągnęło to opowiadanie :)
    Dodawaj szybciej rozdział :)
    Życzę weny :D

    ____________
    Zapraszam do mnie : http://becauseloovematters.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział...
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!!!
    Czekam na następny z niecierpliwością.!
    Zapraszam do mnie :
    http://moja-historia-o-one-direction-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń